Ratunek cz. 2 !!!!
POV. THRANDUIL :
Po długiej naradzie w moim królestwie- podjąłem ważną dla mnie decyzję. Postanowiłem, że wezmę to, co zostało mi skradzione przez krasnoludy z Ereboru !!! Mój syn razem z Tauriel i z mniejszą częścią wojska pojechali w nieznane z niewiadomo jakiego powodu. On zawsze był elfem żądnym przygód, ale nie miałem pojęcia, że to się stanie tak szybko !!! - Mam nadzieję, że nic się mu nie stanie! Tauriel, chroń go za wszelką cenę! - pomyślałem z lekkim niepokojem w oczach.
POV. LEGOLAS :
Jechałem z małą częścią wojska i z mą przyjaciółką - Tauriel, na przygodę !!! Nie chciałem siedzieć w domu i wykonywać rozkazów mego ojca, które wcale mi się nie podobają. Coraz częściej się zastanawiam, czy ojciec powinien już zrezygnować z tronu. Westchnąłem cicho, a potem pogalopowałem jak najszybciej. Po chwili- znalazłem się przed wojskiem. Zacząłem ich prowadzić. Później, dołączyła do mnie- Tauriel. Spojrzałem na nią i zauważyłem coś, co mnie bardzo zaniepokoiło. Jej skóra była teraz bledsza, niż wcześniej. Zacząłem się o nią martwić, bo nie widziałem jej nigdy w takim stanie. Postanowiłem, że z nią poważnie porozmawiam. Oddaliliśmy się od wojska, ale nie za daleko, by nie zgubić naszej ścieżki i towarzyszy naszej wędrówki. Zapytałem się jej:
- Czy wszystko w porządku? - zapytałem Tauriel z lekkim niepokojem w oczach.
Westchnęła, ale nic jeszcze mi niczego nie powiedziała. Zaczynałem się o nią martwić. Jednak powiedziała mi coś, czego kompetnie się nie spodziewałem. Powiedziała mi:
- Chodzi o to, że Lissandra .... jest moją kuzynką. - powiedziała z uśmiechem na ustach.
Spojrzałem na nią z lekkim zaskoczeniem na twarzy. Nie spodziewałem się, takiego obrotu sprawy. Mówiła mi kiedyś, że miała kuzynkę, ale po śmierci jej rodziców - nie widziała jej. Kiedyś Tauriel spotkała się z Gandalfem- mym przyjacielem, kiedy ja wychodziłem z zamku, żeby sprawdzić stan królestwa. Potem nic więcej nie zobaczyłem, bo byłem już w zamku. Zastanawiałem się, co ukrywa jej kuzynka i jakie ma imię. Pamiętam tylko, że Lissandra mówiła mi i mojemu ojcu, że jej prawdziwe imię - wyjawia jej sekret. - Ciekawe jaki? - pomyślałem, patrząc przez krótką chwilę - na Tauriel. Potem zaczeliśmy mocniej galopować, by szybko dotrzeć do Wielkiego Miasta. Mieliśmy nadzieję, że szybko dotrzemy na miejsce.
POV. BARD :
Przyszedłem z bronią do mego domu, by dać im potrzebne rzeczy do wojny. Czułem lekki niepokój o Lissandrę (Jej prawdziwe imię to Lauvenil - Smocza Pani. - dop. autorki). Zastanawiałem się przez chwilę, czy z nią jest wszystko dobrze. Jednak usłyszałem za drzwiami ryk. Nie wiedziałem co to, ale chciałem to sprawdzić. Podszedłem szybko do drzwi. Potem popatrzyłem w niebo i zobaczyłem smoka, który krążył nad jakąś postacią i ryczał. - Pewnie prosi o pomoc. - pomyślałem z niepokojem wypisanym na twarzy. Chciałem się dowiedzieć, co się stało. Dlatego powiedziałem moim dzieciom i Thorinowi, że coś się stało, i że zaraz wrócę- cały i zdrowy. Sigrid- moja najstarsza córka, kiwnęła głową na znak, że mogę iść. Uśmiechnąłem się do moich dzieci i obiecałem, że nic mi się nie stanie. Potem wyszłem z domu i pobiegłem tam, gdzie nadal okrążał smok. Po kilku minutach, byłem już na miejscu. Jednak to co zobaczyłem, było dla mnie wielkim szokiem. Nie chciałem na to patrzeć. To był zbyt przerażający widok. Całe jej ciało było pokryte zaschniętą krwią, a na jej ustach zobaczyłem grymas, który pokazał mi, że ta osoba bardzo cierpi. Gdy jednak- podszedłem bliżej, to nie uwierzyłem własnym oczom. Okazało się, że tą osobą była: LISSANDRA !!! Otrząsnąłem się z szoku, gdy jęknęła z bólu. - Co ci się stało, Lissandro? - zastanawiałem się przez chwilę nad tym, lecz nagle przybyli: Tauriel i Legolas. Na szczęście- w samą porę. Nie wiedziałem co robić. Zauważyłem, że trucizna- szybko się rozprzestrzeniła po jej całym organiźmie i mamy mało czasu, by ją uratować. Tauriel uklęknęła przed nią i wymawiała jakieś, nieznane dla mnie- zaklęcie uzdrawiające. Z rudowłosej elfki nie wyłaniał się, żaden blask i dopiero wtedy miała lekkie przerażenie w oczach. Już wiedziała na pewno, że jej stan jest poważny. Jednak ona pomimo przerażenia, które było dość widoczne, to zachowała zimną krew. Tak też się stało. Poprosiła mnie o jakieś zioło, które od razu skojarzyłem. Już wtedy wiedziałem, że nasze świnie są dokarmiane tym ziołem, by lepiej trawiły. Szybko pobiegłem do chlewu, gdzie znajdowały się świnie. Liczyła się każda sekunda. Może przecież stracić życie, a ona jest bardzo cenna skoro Smoki ją kochają. Wziąłem zioło i biegłem najszybciej jak potrafiłem. Na szczęście mi się to udało. Nie było żadnych niepowodzeń. Podałem Tauriel zioło, a ona wkońcu mogła ją zacząć leczyć. Mówiła jakieś zaklęcie w elfickim języku, a z niej zaczęło się wyłaniać mocny, biały blask. Zaczynała się budzić, a jej dolegliwości po rozprzestrzenieniu się trucizny- ustępować. - Dzięki Bogu.... - pomyślałem z ulgą na twarzy.
******************************************************************************
Oto druga część 13 rozdziału !!!! Mam nadzieję, że się wam spodobało !!!! Następny rozdział, pojawi się dopiero za 2 dni. Do zobaczenia wkrótce, moje kociaczki !!!! Pa !!! ;-)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen4U.Com