Układ z Thranduilem! ;-)
POV. THRANDUIL :
Byłem już naprzeciwko zamku Thorina i tam postanowiłem zrobić krótki obóz. Myślałem wtedy, że to przejdzie gładko, ale - pomyliłem się w tej kwestii. Poprosiłem, żeby mój stary przyjaciel, który jest zastępcą Tauriel - rozłożył mi namiot, który jest bardzo ciężki i wiem, że sam nie dam rady tego wykonać. Kiedyś próbowałem to zrobić, lecz wyszło tragicznie niż się tego spodziewałem. Dlatego go o to poprosiłem. Westchnąłem głęboko i patrzyłem na ich pracę. Zastępca ma na imię Draco i tylko jemu, potrafiłem zaufać. Tylko on wiedział, jak się rozkłada mój namiot, bo ja mu wszystko powiedziałem. Nawet zna tajne kryjówki, które są idealne do krycia się w razie niespodziewanych wejść. Czasami było to potrzebne, ale było to wykorzystywane, tylko w razie jakiś niezwykłych przypadków. Po kilkunastu minutach- mój namiot był już gotowy. Moi przyjaciele, którzy to zrobili- byli nieziemscy w swoim fachu, dlatego dałem im nagrodę. Za to jak doskonale wykonali swoją pracę, postanowiłem dać im średni worek ze złotem. Byli szczęśliwi z tego powodu, a ja wkońcu mogłem wejść do swego namiotu i nikt nie mógł mi przeszkadzać. Usiadłem na swój pięknie ozdobiony roślinami - tron i rozmyślałem o strategii wojennej. Jednak po kilku godzinach planowania, usłyszałem coś, czego się kompletnie nie spodziewałem. Od razu moje myśli się urwały, a ja rozglądałem i słuchałem, kto to mógł być. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie miałem pojęcia, że usłyszę : SMOKA !!! Byłem na to kompletnie nieprzygotowany i przestraszyłem się, bo nie miałem pojęcia co chciał zrobić. Jednak po kilku minutach odważyłem się i odsłoniłem kotarę. To co zobaczyłem było urocze, ale także - przerażające. Zobaczyłem jakiegoś smoka, a przed nim - kobietę, która jest - Elfką. Rozpoznałem ją od razu, lecz gdy zauważyłem, że ona głaszcze smoka, a on nic z tym nie robi, to byłem tym widokiem - mocno zaskoczony. Po kilku minutach patrzenia na ten przecudowny widok, to zasłoniłem się w namiocie i nadal rozmyślałem nad tym, jaki ona ma sekret. - Teraz, będziesz musiała mi opowiedzieć ten swój sekret. - pomyślałem z zadziornym uśmieszkiem na twarzy.
POV. LEGOLAS :
Gdy całowałem się z Lissandrą, to czułem się jak w siódmym niebie !!! Chciałem wtedy, żeby to się nigdy nie skończyło, ale przypomniałem sobie o Tauriel i od razu - przerwałem ten pocałunek. Potem odszedłem od niej, ale przed tym ją przytuliłem. Dopiero wtedy zrozumiałem, że chcę z nią być do końca świata. - Kocham cię Lissandro. Nie zapomnij o mnie. - pomyślałem gdy biegłem do Tauriel, a moje serce biło coraz szybciej. Westchnąłem cicho i pomagałem Tauriel wiosłać, dzięki temu - dojechaliśmy szybciej do jakieś doliny. Wiedziałem tylko, że ona znajduje się kilka mili od Gundabadu. Od razu przypomniałem sobie - jak zginęła moja matka. Smutek od razu pojawił się na mej twarzy, lecz na szczęście - zauważyła to ma przyjaciółka i wspierała mnie jak najlepiej potrafiła i za to jestem jej najbardziej wdzięczny. Później szukałem ojca, bo mówił mi, że później się spotkamy. Zagwizdałem na mojego Cienistogrzywego, a on przybiegł do mnie jak najszybciej potrafił. Pogłaskałem go po grzbiecie i podarowałem mu kawałek jabłka. Mój rumak od razu - zamerdał ogonem i zarżał z radości. Pogłaskałem go po pyszczku, a potem dopiero - wsiadłem na swego konia. Kocham go. Dostałem go kiedyś od ojca. Pamiętam tylko, że dostałem go w moje 315 urodziny. Mam go dość długo, ale nie raz ratował mnie z opresji - na polu bitwy (np. jak byłem ranny ). Porozmawiałem trochę z Tauriel i wziąłem ją ze sobą do Gundabadu. Wiedziałem, że to miejsce wiąże dużo smutnych wspomnień i choć prawie nie pamiętam swojej matki, to mimo to- ojciec często mi o niej opowiadał i dzięki temu czuję się, jakbym ją znał całe życie.
POV. LAUVENIL :
Poprosiłam Demona, by wylądował przed namiotem króla Thranduila. Tak też zrobił. Pogłaskałam go po głowie, a potem - zeszłam z niego, jednocześnie spoglądając w niebo, by sprawdzić, czy jest wszystko wporządku. Na szczęście - tak było. Podeszłam do mojego smoka- przodem i głaskałam go po pyszczku. Wiedziałam, że uwielbia takie pieszczoty, dlatego robiłam to jak najlepiej. Później podałam mu średni kawałek wołowiny, by miał siłę na dalszą drogę. Za to mnie polizał po całej twarzy. Zaczęłam się z tego śmiać, bo miałam mokrą grzywkę od jego śliny i wyglądało to - naprawdę zabawnie. Po tym, jak zjadł swój posiłek, to rozkazałam mu, by szybko poleciał do domu i chronił resztę moich smoków, by mogli w razie konieczności - polecieć do nas, byśmy mieli wsparcie w nadchodzącej bitwie w postaci 16000 armii smoków !!! Szkoliłam je po to, by mogli nas wspierać podczas wojny, która może doprowadzić do zagłady naszego świata, a ja muszę im w tym przeszkodzić i pomóc moim przyjaciołom w walce. Westchnęłam ciężko i czekałam aż Demon sobie poleci i wykona mój rozkaz. Tak też zrobił, a ja poszłam do namiotu Thranduila. Dracona poznałam podczas bitwy, kiedy mój ojciec zmarł w walce z pająkami w Mrocznej Puszczy. Do dzisiaj to miejsce mi o tym przypomina i nadal nie mogę się pogodzić się z tym, że mój ojciec chciał umrzeć. Na szczęście Draco pomógł mi w tym przetrwać, a ja jestem mu za to wdzięczna. Gdyby nie on, ja nadal bym się nie otrząsnęła z tej tragedii i nadal bym trwała w żałobie, która trwała by w nieskończoność. Szłam do namiotu Thranduila, ale ktoś mnie zobaczył. Okazało się, że to był mój stary przyjaciel - Draco. Powiedziałam do niego :
- Ponownie drogi nam się skrzyżowały... przyjacielu. - powiedziałam do niego z kapturem, który jest nadal na mojej głowie. - Zostawiłam ten kaptur tam gdzie jest, by zrobić mu niespodziankę. Jestem ciekawa tym, jaką będzie mieć minę, gdy mnie zobaczy. - pomyślałam z lekkim uśmichem na twarzy.
Nagle zapytał się mnie :
- Kim jesteś ? - zapytał z lekkim blaskiem w oczach, którego nie lubię, bo wiem, że ma jakiś plan, dlatego od razu ściągnęłam kaptur.
Gdy mnie zobaczył, to prawie by krzyknął bardzo głośno, ale na szczęście - zasłoniłam ręką jego usta w odpowiednim momencie. Wrony i kruki od razu poleciały i krakały jak najgłośniej. To było okropne. Musiałam zasłonić uszy, bo przez to można było stracić słuch, lecz tak się nie stało. - Na szczęście... - pomyślałam patrząc się na swego, starego przyjaciela, którego nie widziałam już kilka lat. Miałam ochotę się do niego przytulić, ale gdy przypomniałam sobie, po co tu przyszłam, to od razu się rozmyśliłam. Draco zaprowadził mnie do króla, a ja przed jego namiotem - uścisnęłam jego rękę, jak na prawdziwą przyjaciółkę przystało. Westchnęłam i czekałam przez chwilę, aż moje serce przestanie tak głośno bić. Tak się stało, dopiero po kilkunastu minutach. Weszłam do jego namiotu, a Thranduil spojrzał na mnie przeciętnym wzrokiem. Od razu wiedziałam, że muszę mu wkońcu wyjawić mój sekret. - Przepraszam was, ale już czas, by wyjawić moim przyjaciołom prawdę. - pomyślałam, kłaniając się królowi.
POV. THRANDUIL :
Siedziałem spokojnie na swym tronie, gdy nagle przyszła Elfka. Ukłoniła się przede mną i zapewne czekała, na mój rozkaz. Byłem pod wielkim wrażeniem, że zna nasze obyczaje, mimo tego, że nigdy tam nie była. Rozkazałem jej, żeby wstała i podeszła do mnie bliżej. Ona natychmiast to uczyniła. Zapytałem się jej :
- Powiesz mi wkońcu jaki jest twój sekret ? - zapytałem się jej, patrząc na jej twarz, by odgadnąć jej minę.
POV. LAUVENIL :
Powiedziałam do niego :
- Tak, królu. Moje drugie imię, jak wiesz - brzmi Lissandra, ale nie powiedziałam ci mego prawdziwego imienia, bo musiałam ukrywać swój sekret. Teraz zrozumiesz królu, dlaczego Smoki mnie kochają. Moje prawdziwe imię to : Lauvenil. W pradawnym języku Elfów oznacza : Smocza Pani. - zaczęłam tłumaczyć, a gdy skończyłam, to spojrzałam na króla,by rozpoznać jego wyraz twarzy - po tym, jak wypowiedziałam swój sekret, który musiałam dość długo go ukrywać.
Spojrzałam na niego i zauważyłam na jego twarzy, wielkie zaskoczenie. Widocznie nie miał zielonego pojęcia, że jestem Królową Smoków, a gdy się o tym dowiedział, to nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Nie dziwiłam się - jego reakcji. Miałabym tak samo. Rozmawiałam z królem i powiedziałam, że później do niego przyjdę, by móc zawrzeć z nim układ oraz mieć szansę, na to by porozmawiać z jego synem, który jest moim ukochanym i musi się dowiedzieć kim jestem. Nie chciałam mieć przed nim - jakichkolwiek tajemnic, więc wyszłam z jego namiotu, puszczając do króla oczko. - Oby nie miał nic przeciwko temu, że dam mu ten Arcyklejnot. - pomyślałam idąc, jednocześnie nie patrząc się przed siebie i uciekając przed skrawkami przeszłości, która mnie jeszcze dotykała w sercu.
******************************************************************************
Oto 16 rozdział !!! Mam nadzieję, że się wam spodoba !!!! Do zobaczenia wkrótce, moje kociaczki !!! Pa !!!!! ;-)
P.S : Chcę wam jeszcze podziękować za prawie 500 wyświetleń, 60 gwiazdek i 74 komentarzy!!! Jesteście : CUDOWNI !!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen4U.Com