Chào các bạn! Truyen4U chính thức đã quay trở lại rồi đây!^^. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền Truyen4U.Com này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

O dziwo i na szczęście spotkanie z przyjaciółmi skończyło się spokojnie, nikt więcej nie krzyczał i się nie obrażał. Sprawa została zakończona pokojowo, a to było najważniejsze.

Skoro foch Alyi był już z głowy, można było udać się do Mistrza i oddać medalion we właściwe ręce.

Marinette podczas drogi do Mistrza była zmartwiona, co bez problemu zauważył nawet Adrien. Właściwie od rana była jakaś inna, nie wiedział, czym jest to spowodowane, jednak teraz była jeszcze bardziej przygnębiona.

- Mari, wszystko w porządku? - Zapytał zmartwiony

- Nie bardzo. - Odpowiedziała zerkając kątem oka na chłopaka

Chciała porozmawiać z chłopakiem na ten temat już wcześniej, jednak trochę się obawiała, czy przypadkiem źle jej nie zrozumie.

- Hej, wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. - Powiedział zatrzymując się, a następnie położył dłonie na ramionach dziewczyny w geście pocieszenia

- No, bo, akum już nie ma, w mieście też jest spokojnie, czuję się niepotrzebna. - Powiedziała szczerze patrząc w oczy Adrienowi - Misja mi przypomniała, jakie to uczucie być znów bohaterką. Na początku faktycznie, cieszyłam się, że będzie spokój, ale z czasem zaczęłam tęsknić za atakami. - Dodała niepewnie, martwiąc się relacją chłopaka

- Rozumiem cię, bo przechodziłem przez to samo.- Odpowiedział z uśmiechem, na co ciemnowłosa się zdziwiła i posłała chłopakowi niezrozumiałe spojrzenie - Też się czułem niepotrzebny po tym wszystkim, co się wydarzyło, brakowało mi adrenaliny, no i częstszych spotkań z tobą. A sprawa z ojcem jeszcze bardziej mnie dobijała.

- Przyzwyczaiłeś się do tego? - Zapytała zaciekawiona

- Po tylu latach walki ciężko jest przywyknąć, więc nie. - Wyznał szczerze - Myślę, że przez najbliższe miesiące też się to nie zmieni.

- Ja nawet nie wiedziałam, że za tym tęsknię i może to głupie, ale chciałbym, aby raz na jakiś czas pojawiała się jakaś akuma, której trzeba skopać tyłek. - Zaśmiała się lekko

- Szczerze? - Zapytał retorycznie - Nie obraziłabym się gdyby naprawdę tak raz w tygodniu jakaś by się pojawiała. - Również się zaśmiał, sprawiając, że na twarzy dziewczyny również zagościł szczery uśmiech

- Mistrz by nas wyklął za takie myślenie, wiesz?

- Wiem, więc mu o tym nie wspominajmy i chodźmy, bo zapewne nasza herbata już stygnie. - Zaśmiał się łapiąc partnerkę za dłoń i prowadząc ją w dobrze znanym obojgu kierunku

---

Mistrz już na nich czekał, przygotował dla swoich gości nawet tradycyjną chińską herbatę, którą parzył tylko na specjalne okazje, a ta była właśnie jedną z takich sytuacji.

Wprawdzie młodzi już przed wyjazdem byli razem, lecz teraz była odpowiednia pora, aby to świętować. Staruszek chciał też powiedzieć prawdę zakochanym, że tak naprawdę misja nie była tak ważna, jak im powiedział.

- Kochani, cieszę się, że wróciliście. - Przywitał nastolatków, od razu, gdy przyszli do niego

Podszedł do nich i każdego z osobna przytulił na przywitanie.

- Też się cieszymy, że wróciliśmy Mistrzu. - Powiedziała Marinette wchodząc w głąb domu Mistrza

- I mamy też prezent. - Powiedział blondyn i podając starcowi obiecany medalion - Teraz będzie bezpieczny.

- Dziękuję bardzo, nie chcę wam psuć nastroju, ale do tej pory także był bezpieczny. - Zaczął niepewnie Fu chowając medalion w specjalnej skrzynce, chciał być szczery z podopiecznymi, tak jak oni są z nim

- Co mamy przez to rozumieć? - Zapytała dziewczyna siadając na jednej z poduszek, które znajdowały się przy tradycyjnym Chińskim stoliku Mistrza

- Czy chce nam Mistrz o czymś powiedzieć? - Zapytał Adrien siadając obok narzeczonej

Mistrz w tym czasie nalał młodym herbaty a następnie również usiadł po turecku przy stoliku.

- Powiedzmy, że troszeczkę was okłamałem, a właściwie to nie powiedziałem całej prawdy. - Zaczął starzec i widząc zdziwione miny nastolatków kontynuował - To nie Mnisi wymyślili tę misję, tylko ja, oczywiście zapytałem ich o to i czy nie chcieliby przechowywać medalionu u siebie, naturalnie zgodzili się.

- Jak to? Dlaczego Mistrz to zrobił? - Zapytał zdezorientowany Adrien, który coraz mniej rozumiał z tego wszystkiego

- Właśnie? Wiec, po co to wszystko? - Dopytywała Marinette

- Dlatego. - Wskazał ich dwójkę - Abyście w końcu byli razem, nie mogłem dłużej patrzeć jak wasza dwójka skacze wokół siebie i nawet nie planuje poznania tożsamości, a co za tym idzie - związku.

Obojgu było głupio, nie sądzili, że Mistrz osobiście może się starać o to, aby się zeszli. Faktycznie Marinette nie planowała ujawnienia tożsamości, pasowało jej to, co mają z Kotem, Adrien natomiast chciał ujawnienia, jednak bał się poruszać ten temat.

- Nie wiedzieliśmy, że sprawiamy tym Mistrzowi przykrość. - Powiedziała niepewnie Marinette

- Nie przykrość, tylko zmartwienia. - Wyjaśnił - Gdy posiadacze waszych miraculii są idealnie dobrani, to w większości przypadków rodzi się między nimi uczucie. Wielokrotnie w historii zdarzało się, że posiadacze popełnili jakiś błąd, przez który nie byli razem, czego konsekwencją było to, że już do końca życia byli nieszczęśliwi. Nie chciałem tego dla was.

- Mistrzu, to moja wina, przepraszam. - Przeprosiła szczerze - To ja bałam się ujawnienia, przez co Adrien nawet bał się poruszać tego tematu, bo wiedział, jakie jest moje zdanie. Teraz już wiem, jaki ogromny błąd popełniłam. - Wyjaśniła spoglądając na Adriena i jego też przepraszając

- Nie tylko twoja, gdybym pokazał ci jak bardzo mi na tobie zależy, że nie liczy się dla mnie, kim jesteś pod maską, może nie bałabyś się aż tak. - Przeprosił ukochaną a następnie ją przytulił i pocałował w czoło

- Cieszę się bardzo, że sobie to wyjaśniliśmy i to, że mam już czyste sumienie, że wam o wszystkim powiedziałem. - Wtrącił się w czułości Mistrz Fu popijając w międzyczasie swoją herbatę

- Dziękujemy ci za to Mistrzu, gdyby nie ty moglibyśmy skończyć, jako nieszczęśliwi do końca życia. - Podziękował blondyn

- Cieszę się, że to dostrzegacie i mam również nadzieję, że mogę teraz odejść na zasłużoną emeryturę. - Stwierdził starzec

- Co? - Zdziwił się Adrien

- Jaką emeryturę? - Przestraszyła się lekko Marinette

- Moi drodzy, jestem strażnikiem od bardzo dawna, chcę końcówkę mojego życia spędzić spokojnie. Dlatego pragnę abyś mnie zastąpiła Marinette. - Wytłumaczył spokojnie nastolatkom

Trochę martwił się ich reakcją, wiedział, że nie będą zadowoleni a tym bardziej Marinette

- Słucham? Mistrzu, chyba Mistrz żartuje?- Zapytała retorycznie – Miał mnie Mistrz przeszkolić na przyszłość, ale nie sądziłam, że to już. – Zmartwiła się dziewczyna

- Mam swoje lata i jestem świadom, że niewiele przede mną zostało, chcę spędzić te ostatnie chwile, jako wolny od tej tajemnicy człowiek.

- Niech Mistrz tak nie mówi, Mistrz jest okazem zdrowia. – Wtrącił się Adrien również zmartwiony tym, co usłyszał

- Jestem też realistą.

- A co jeśli nie podołam? Jestem wciąż dość młoda. – Szukała wymówek

Marinette tak naprawdę nie bała się aż tak, że jej się nie uda, bała się, że gdy popełni jakiś błąd nie będzie miała osoby, która w razie potrzeby wszystko naprawi i jej pomoże.

- Gdybym nie był pewny, że sobie poradzisz to nie mówiłbym o tym. - Wyjaśnił spokojnie - Poza tym jesteś najbardziej odpowiedzialną i godną zaufania osobą, jaką znam.

- Czuję się urażony. - Udawał obrażonego Adrien, a tak naprawdę to chciał złagodzić trochę atmosferę i poprawić humor narzeczonej

- Jak widać jestem w wielu względach lepsza od ciebie. - Zakpiła z chłopka - A Mistrz jest pewien tej decyzji? - Dopytała niepewnie, a następnie wzięła łyk herbaty

- Oczywiście, zresztą i tak musze cię przygotować do tego i wszystko wytłumaczyć. Chciałbym was także zabrać do świątyni abyście poznali tamtejszych Mnichów. - Wytłumaczył młodym

- Czyli to nie będzie tak od razu? - Zapytał zainteresowany Adrien

- Minie na pewno kilka tygodni. - Zapewnił starzec - A teraz pijcie herbatę, bo już i tak wystygła 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen4U.Com